Piątka od Bogusza
Andrzej Bieńkowski i Muzyka Odnaleziona zapraszają na wspomnienia o legendarnym skrzypku kajockim Janie Boguszu (1919-1945) z Kamiennej Woli koło Odrzywołu oraz na filmy archiwalne o jego uczniach: Piotrze Gacy, Tadeuszu Jedynaku, Józefie Papisie, Józefie Zarasiu, Stanisławie Ziei.
Bogusz zmarł młodo, pozostały po nim kilka fotografii, trochę wspomnień, oberków po Boguszu i legenda wielkiego skrzypka kajockiego. Grał z harmonistami Janem Michalskim (w latach 1938-1940) i Stanisławem Borowieckim (1940-1945).
Nauka Piotra Gacy u Bogusza
Był nastolatkiem, kiedy zaczął się uczyć u krewnego – skrzypka z Bąkowa, Franciszka Pańczaka. Potem przychodzi fascynacja grą Jana Bogusza, gwiazdy skrzypcowych wesel, szalonego, opętanego muzyką mistrza skrzypiec. Los Bogusza i jego przedwczesna śmierć przypominają samozatracenie się Władysława Gacy (brata harmonisty) – kto powiedział, że wybrańcy bogów umierają młodo? Piotr zostaje uczniem Bogusza w zamian za pomoc w grze na weselach, oczywiście za darmo. To ciężka próba, bo weselnicy traktują małego chłopca jak dorosłego parobka: „graj kurwa, jak ci płacę”. Płakał i grał; nawet kiedy wyczerpany kilkudniowym (tak!) weselem Bogusz uciekał przez okno, to Piotr zostawał. Zachwyceni jego grą weselnicy pilnowali dobrze, żeby nie zwiał. Twarda szkoła.
Jana Bogusza wspomina jego siostra – Genowefa Kośka (ur. 1922) w wywiadzie 24.08.1983 roku:
Dwie siostry i brat Janek byli po pierwszej matce. Dwie siostry po drugiej. Pierwsza żona (matka J.B.) umarła, kiedy miała 32 lata, była chora na płuca. Zostawiła czwórkę drobiazgu. Jedna dziewczynka od razu umarła, pozostała trójka dzieci. Ojciec uwielbiał Janka, nie gonił go do pracy (miał lewe ręce do roboty – podpowiada mąż G.K.), pracowały siostry.
Pierwsze skrzypce wydłubał z drzewa Jankowi stryjo Florian. Struny były z włosia. Potem sobie kupił. Nie chodził na naukę do Jana Jaźwieca, ale czasem jak wracali z kościoła to go zawołał i pokazał trochę.
Bieda w domu taka, że macocha zabraniała palić światło, grali po ciemku. Miał 10 lat, jak go ojciec na zabawę woził, bo go zgodzili. Na stołeczku Janka stawiali, żeby go słyszeć.
Miał wielu kolegów, nie miał narzeczonej, bo – jak twierdzi siostra – był chory na płuca.
Do momentu spotkania ze Stanisławem Borowieckim grał z basami (pewnie od spotkania z Janem Michalskim, harmonistą z Klwowa – przyp. redakcji).
Opowiada anegdotę o tym, jak byli w kościele w Rusinowie:
Janek nagrał z Borowieckim przed kościołem w czasie mszy. Ludzie zaczęli lecieć z kościoła do tej muzyki, jakby się paliło.
W Kamiennej Woli wesela zaczynały się w niedzielę wieczorem, ślub był w poniedziałek a koniec wesela we środę rano. Goście szli prosto na targ w Odrzywole.
O Boguszu i jego śmierci wspomina Jan Michalski w wywiadzie 18.09.1983 roku:
Jan Bogusz i Stanisław Borowiecki byli na weselu w Sulgostowie, Bogusz popił, poszedł spać na bale, przy oborze. A była zima, Karnawał. Wtedy Bogusz zachorował na płuca.
Jechałem do Studziannej grać na odpuście na św. Michała, wstąpiłem do Kamiennej Woli odwiedzić Bogusza. Leżał już śmiertelnie chory w stodole na barłogu ze słomy (J.M. podkreśla to i że miał macochę). Poprosił mnie wtedy, żebym zagrał mu jakiegoś oberka, ale ojciec nie pozwolił. Jak wracałem ze Studziannej po dwóch dniach, Bogusz już nie żył. Od przeziębienia podczas Karnawału nie chodził już po weselach. Umarł bardzo szybko, zaledwie dwa tygodnie leżał na tym barłogu w stodole.
Rozmowy spisała Elżbieta Sikorska
Startujemy z nowym projektem fundacji, będziemy prezentować muzyków, których nagrania znajdują się w Archiwum Muzyki Wiejskiej fundacji. To KANON STU. Jesteśmy w budowie.
Zapraszamy z instrumentami, zagrajmy dla Bogusza!
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego
Przedsięwzięcie współfinansowane ze środków Samorządu Województwa Mazowieckiego
Dofinansowano ze środków Samorządowego Stowarzyszenia Rozwoju Ziemi Rawskiej