Kazimierz Meto
Skrzypek Kazimierz Meto mieszkał we wsi Glina koło Rzeczycy w Rawskim. To niezwykły mikroregion, bogaty we wspaniałych skrzypków. Miał ksywę Kazio. Był wiejskim „odmieńcem” tak, jak malarz Nikifor, łatwym obiektem drwin. Muzyka była jego ucieczką w świat wewnętrzny. W tym świecie mógł pokazać wsi, że jest wart szacunku. Wielokrotnie to podkreślał w swoich opowieściach: na weselu posadzili mnie honorowo za stołem, nie ubliżyli, dali zjeść i wypić, i dali złotówkę na struny. Dokładnie to samo mówił Nikifor też w swoich obrazach. Młody chłopak Kazimierz Meto podsłuchiwał, jak grają na weselach jego mistrzowie: Jan Cabała ze wsi Gaj, Walosek (Józef Stefańczyk) z Rzeczycy i Józef Szafrański z Konewki. Znam grę Szafrańskiego i muzykę z mikroregionu Rzeczyckiego, myślę, że muzyka Mety jest nie tylko jego oryginalnym ogrywaniem mazurka, w dużej mierze to jego kompozycje. Zawsze podkreślał, że „byli sławni muzykanci, nie to co ja”. Pozostał kawalerem – obiektem wiejskich kpin. Mieszkał z bratem i jego rodziną. Bratowa Anna Meto zapewniła mu spokojny byt. Brat Józef był znakomitym basistą. To właśnie z nim tworzyli legendarną kapelę Metów.
Wieś zaczęła być dumna ze swoich muzykantów. Kazimierz Meto był zaskoczony swoją popularnością, mówił mi: panie Andrzeju, ja się nie spodziałem, że będę znany w całej parafiji, nawet mnie zaprosili aż pod Sierpc! Do Gliny zaczął przyjeżdżać na naukę gry Maciek Filipczuk. Kiedy wydaliśmy w 2007 roku płytę z nagraniami kapeli Metów, pojechałem do Kazimierza Meto, żeby jej posłuchał. Siedział zaciekawiony, powiedział: ślicznie grają, ale co to za muzykanty? Nie poznał, że to on gra. Zmarł w Glinie w 2008 roku.
Ciekawe w tym muzycznym rejonie jest to, że drugim po skrzypku muzykiem był basista a basy były 3-strunowe. Bębnić mógł każdy, kto umiał. Inaczej niż u Kajoków, tu drugą osobą był bębnista. Basistą mógł być przypadkowy gość weselny a basy były 4-strunowe.
Początki Mety
Kazimierz Meto w wieku 14 lat sam sobie zrobił skrzypce z deski i usiłował grać. Kiedy ojciec zorientował się, że gra mu wychodzi, kupił mu prawdziwe skrzypce. K. M. poszedł do skrzypka Józefa Szafrańskiego, żeby ten nauczył go grać, chciał wtórować mu na weselach, ale Szafrański wyśmiał go i nie chciał rozmawiać. Meto grał za darmo dla rówieśników. Miał 17 lat, gdy pierwszy raz zagrał na weselu w Liciążnej, jako „rezerwowy” skrzypek Józefa Szafrańskiego. Jego gra spodobała się i zaczęto go zapraszać, płacąc „na struny”.
Mówi, że była u nich taka bieda, że nie stać ich było na konia i ojciec orał krowami. Ma jeszcze w szopie chomąto dla krowy. Wielu ludzi w Glinie orało krowami.
Kariera weselna została przerwana przez wojnę i obóz karny w Solcu. Na wesela Meto powrócił po 1945 r., grając z basami i bębenkiem (z braćmi). Nie potrafi powiedzieć, kiedy ta gra się skończyła, w końcu lat 50.? Grał kilka razy z harmonią, ale w latach 60. w ogóle zaniechali gry.
fragment książki 1000 kilometrów muzyki. Warszawa –Kijów Andrzeja Bieńkowskiego, wyd. Mazowieckie Centrum Kultury i Sztuki (dzisiejszy MIK), 2009
Chwalą mnie
(…) – Cabała był wybitnym skrzypkiem, bo dobrze grał. Umarł we wojnę. Jak kawalerka poprosiła, żeby im zagrał do tańca, to Cabała nie chciał. Bo mu za mało płacili. Ja często słuchałem, jak gra, i łapałem po nim mazurki. Potem w domu to je sobie rozgrywałem – mówi.
To był wielki wstyd, jak ktoś źle tańczył. Z takim żadna panna nie zatańczyła… Po wyzwoleniu myślałem, że foklor zginie, bo nastały szlacheckie melodie. Takie: „O czym marzy dziewczyna, gdy dorastać zaczyna” albo „Parasolki” (śpiewa je falsetem). I zginie stara muzyka. Ale potem zaczęli jeździć tacy różni jak pan Bińkowski, nagrywali tę starą muzykę. Może dlatego całkiem nie zginęła? – zamyśla się Meto.
Wizyta z 2002 roku, fragment książki Sprzedana Muzyka Andrzeja Bieńkowskiego, wyd. Czarne, 2007
Fotografie archiwalne: Archiwum Muzyki Wiejskiej
Biogram
Kazimierz Meto 1922-2008 / Rawskie
Mieszkał w Glinie, wraz z nim grał na basach i śpiewał brat Józef (1939-2000). Kazimierz uczył się gry podsłuchując miejscowych mistrzów. Zaczął grać na weselach w 1939 roku, pomagając słynnemu Józefowi Szafrańskiemu.
W 1981 roku kapela z Gliny zdobyła główną nagrodę Basztę podczas Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu Dolnym a Kazimierz Meto I nagrodę w kategorii solistów-instrumentalistów.
W 1999 roku kapela braci Metów otrzymała Nagrodę im. Oskara Kolberga.
Archiwa:
Polskiego Radia SA, Archiwum Muzyki Wiejskiej fundacji Muzyka Odnaleziona
Publikacje:
2001 – Ostatni wiejscy muzykanci Andrzeja Bieńkowskiego, wyd. Prószyński i S-ka (2012 – drugie wydanie, Wydawnictwo Muzyka Odnaleziona)
2009 – 1000 kilometrów muzyki. Warszawa –Kijów Andrzeja Bieńkowskiego, wyd. Mazowieckie Centrum Kultury i Sztuki (dzisiejszy MIK)
Dyskografia:
2007 – Ostatni wiejscy muzykanci [CD], Wydawnictwo Muzyka Odnaleziona
2007 – Mety grają! Kapela z Gliny,Wydawnictwo Muzyka Odnaleziona
2010 – Mazurki do wynajęcia, Wydawnictwo Muzyka Odnaleziona
2011 – Śpiewy, gwizdy, krzyki. Czyli prosto ze wsi, Wydawnictwo Muzyka Odnaleziona
2014 – Kapela Metów z Gliny, z serii Polskie Radio RCKL, Muzyka źródeł. Portrety vol. 31, wybór i oprac. Maria Baliszewska, Anna Szewczuk-Czech
Artykuły powiązane: