Stanisław Grochulski
Jedziemy rano na nagrania do Woli Załężnej. Wysłałem dwa tygodnie temu list, w którym uprzedziłem o przyjeździe i poprosiłem o zawiadomienie bębnisty i basisty. Jesteśmy na miejscu ok. 10:30. Stanisław Grochulski czeka na nas, ale niestety umówieni basista Jan Stępień i bębnista Józef Ksyta nie przyszli.
Jadę do kościoła w Opocznie sprawdzić, czy nie idą, ale ich nie ma. Postanawiamy pojechać do ich domów ze Stanisławem Grochulskim. Maleńki domeczek w Opocznie, Ksyta właśnie skończył obiad, mówi, że czekał na nas. Szykuje się a my w tym czasie jedziemy po Stępnia do Różannej, okazuje się, że nie wrócił na noc – wsiadamy z jego dwiema wnuczkami i jedziemy do córki w Opocznie. Czynszowy, robotniczy, przedwojenny blok, bieda. Mała, brudna izba, przy stole córka Stępnia je obiad, na łóżku leży rozwalony po pijacku Stępień i śpi. Córka go budzi, ten nie bardzo jeszcze przytomny wstaje i nie bardzo rozumiejąc o co chodzi wsiada do samochodu. Po drodze zabieramy jeszcze Ksytę z żoną i w 5 osób (małym fiatem) jedziemy do Woli Załężnej.
Tam Stanisław Grochulski stroi 3-strunowe basy. Nagrania to rekonstrukcja, bowiem nie tylko zwiozłem ludzi, którzy ze sobą dawno nie grali, ale też przywiozłem instrumenty na których kiedyś grali a które już dawno „wyginęły” (basy i bębenek).
Grochulski opowiada, że dawniej grywał po weselach trzy razy w tygodniu! Jaki to był niebywały wysiłek grać prawie bez odpoczynku trzy dni i dwie noce. Że nie chodzi tylko o zmęczenie fizyczne, ale i o to, że weselnicy bardzo dokuczali, kazali grać w tym samym czasie jeden to, drugi co innego i grozili pobiciem, jeśli muzykant tego nie wypełnił. Grochulski mówi, że bez wódki by tego nie wytrzymał. Opowiada też o czarach muzykantów i o tym, jak kiedyś u niego kręcili film i do jego izby zwieźli przedmioty i wycinanki z muzeum. Nauczono ich co mają mówić – podobno był to dokumentalny film etnograficzny.
Podczas nagrań mówi, że gra tak, jak dawniej do tańca na weselach.
Po skończonym filmowaniu wszyscy dostajemy rosół z mięsem. Rozwożę muzykantów do domów. Po drodze Stępień opowiada mi, że synowa u której mieszka ma sześcioro małych dzieci a córka u której spał ma dziesięcioro i że jest tam bieda.
Wracamy do domu ok. 19:00. Przejechałem 130 km.
Zeszyty etnograficzne, 27 kwietnia 1986
Fotografie archiwalne: Archiwum Muzyki Wiejskiej
Biogram
Stanisław Grochulski 1915-1998
Grochulski z Woli Załężnej należał do pokolenia opoczyńskich tradycyjnych muzykantów weselnych, którzy grali jeszcze z basami i bębenkiem. W szkole nauczyciel pokazał mu skrzypce i według nich wystrugał sobie podobne z deski, drugie wystrugał mu ojciec. Kiedy miał 12 lat grywał z Janem Stępniem na basach przy kądzielach. Pierwsze wesele odegrał, gdy miał 14 lat. Grał z basami i bębenkiem. Basy były w modzie do 1935 roku. Pojawienie się harmonii i akordeonów wyeliminowało ich z wesel. Sam Stanisław Grochulski grał jeszcze z harmonią. Czasem z synem na wiejskich pograjkach dla siebie i sąsiadów. Stanisław Grochulski mówił, że grał jeszcze w Muzeum w Opocznie.
Podczas naszych nagrań w 1986 roku basował mu Jan Stępień (ur. 1911) a bębnił Józef Ksyta (ur. 1911).
Publikacje:
2001 – Ostatni wiejscy muzykanci Andrzeja Bieńkowskiego, wyd. Prószyński i S-ka (2012 – drugie wydanie, Wydawnictwo Muzyka Odnaleziona)
Artykuły powiązane: